Saturday 25 November 2017

Pracownik magazyn opcje bilans


Badania Fakty FEATURES Opcje na akcje: Rachunek zysków i strat, bilans Skutki finansowe opcji na akcje są często niezrozumianym tematem dla inwestorów. W tej kolumnie zbada się wpływ opcji na akcje w bilansie i rachunku zysków i strat. Obejmie to również przykład wpływu opcji na rozwodniony zysk na akcję. Phil Weiss (TMF Grape) 12 października 2000 r. W ubiegłym miesiącu napisałem wstęp do opcji na akcje, w ramach których omówiłem aspekty rekompensat, główne zalety i wady oraz różne typy opcji, które można uzyskać. Chcielibyśmy kontynuować tę serię, omawiając wpływ opcji na akcje w bilansie i rachunku zysków i strat. Moja dzisiejsza rozmowa skupi się na niekwalifikowanych ofertach czasowych (NSO). Jeśli nie znasz tego terminu, przejdź do mojej wstępnej kolumny. Jednym z największych zastrzeżeń do rozliczania opcji na akcje jest to, że zdecydowana większość firm nie rejestruje żadnych rekompensat związanych z dotacjami na akcje. W rezultacie firmy te, które uwzględniają opcje podane w punkcie APB 25 (oryginalna księgowa księgowa opisująca sposoby traktowania opcji na akcje zgodnie z amerykańskimi zasadami rachunkowości (GAAP)), nie mogą odliczać korzyści z tytułu podatku dochodowego realizowanych z wykonywania takich opcji. Zamiast tego ta korzyść podatkowa przechodzi przez część kapitałową bilansu firmy. W wielu przypadkach można zobaczyć kwotę tej korzyści odzwierciedlonej w oświadczeniu o zmianach w kapitale własnym. Ponieważ księgowość jest systemem podwójnego wjazdu, drugą stroną zmian w kapitale własnym jest obniżenie podatków dochodowych należnych IRS. Metoda zapasów skarbowych Zasady rachunkowości wymagają jednak, aby wspomniane powyżej korzyści podatkowe zostały uwzględnione przy obliczaniu rozwodnionego zysku na akcję (EPS), który jest obliczany metodą TSA (Treasury Stock Method). Krótko mówiąc, TSM zakłada, że ​​wszystkie pieniądze w opcji na akcje są wykonywane na początku okresu finansowego (lub daty wydania, jeśli później). Powodem tego, że ta metoda obliczania EPS nazywana jest TSM polega na tym, że wykorzystuje wpływy z hipotetycznego wykonywania opcji na akcje w celu odkupienia akcji - takie akcje nazywają się akcjami własnymi. To rzeczywiście służy do zmniejszenia rozcieńczonego wpływu opcji na akcje. Nie martw się, jeśli to brzmi trochę mylące. Podam przykład, jak to działa wkrótce. Jest faktycznie niedawny standard rachunkowości (FAS nr 123), który zaleca firmom odnotowywanie rekompensat z tytułu przyznanych opcji na akcje pracownicze. Ta alternatywa, która nakłada odszkodowanie na wartość godziwą opcji przyznawanych pracownikom, jest w dużej mierze ignorowana. Jedną z firm, która wykonuje następujące stwierdzenie księgowania, jest Boeing Airlines (NYSE: BA). Jeśli spojrzysz na jego rachunek zysków i strat. zobaczysz, że ten koszt odzwierciedla się w linii zwanej kosztami planów akcji. Poprzez zastosowanie FAS nr 123 Boeing jest w stanie rozpoznać niektóre z korzyści podatkowych związanych z wykonywaniem opcji na akcje (oczywiście korzyści podatkowe są mniejsze niż rzeczywisty koszt odszkodowania). Teraz spróbuj podać kilka numerów za tym, o czym rozmawiałem i zobacz, co się dzieje. Podczas pracy nad tym przykładem dobrze przypuszczam, że opcje są uwzględnione w dokumencie APB 25 i że firmy nie otrzymują żadnych kosztów odszkodowania w celu przyznania opcji na akcje. Możesz przeżyć krótką przerwę przed przejściem do przykładu. Daj sobie trochę zimny do picia i kalkulatora, ponieważ jedynym sposobem, w jaki pomyślałem o tym, jest przejście przez szereg liczb i obliczeń. Po pierwsze, musimy założyć pewne założenia dotyczące liczby rzeczywiście wykonanych opcji w celu obliczenia wpływu na bilans. Należy zauważyć, że w tej części przykładu, Ill odnoszą się jedynie do faktycznych wykonanych opcji. W drugiej części, Ill odnoszą się do całkowitej liczby opcji pozostających do spłaty. Oba są potrzebne do określenia pełnego wpływu na sprawozdanie finansowe. Należy również zauważyć, że ostatecznym celem drugiej części obliczenia jest określenie, ile dodatkowych akcji spółka musiałaby wydać (poza tymi, które mogłaby odkupić przychodami z opcji na akcje) w przypadku, gdy wszystkie wybitne opcje zostały wykonane. Jeśli myślisz o tym, to powinno mieć wiele sensu. Celem całego obliczenia jest określenie rozwodnionego EPS. Obliczając liczbę akcji, które mają zostać wyemitowane, aby osiągnąć rozwodniony udział. Uwaga: powoduje to zwiększenie przepływu środków pieniężnych o 14 000 (zwykle przepływy środków pieniężnych z operacji). Sposób traktowania opcji na akcje w rachunku przepływów pieniężnych zostanie szczegółowo omówiony w następnej części tej serii. Następnie musimy dodać kilka założeń, aby zobaczyć, co dzieje się z EPS: Pozwala podsumować to, co się tutaj stało. Wpływ na rachunku zysków i strat Brak bezpośrednio. Jak wspomniano powyżej, firma w tym przykładzie zdecydowała się na tradycyjne podejście do kompensacji opcji na akcje i nie odliczyła żadnych kosztów odszkodowania w swoim sprawozdaniu z dochodów. Jednak nie można pominąć faktu, że istnieją ekonomiczne koszty opcji na akcje. Niepowodzenie większości firm w celu odzwierciedlenia opcji na akcje w rachunku zysków i strat spowodowało wiele osób twierdzących, że taka awaria powoduje nadmierne przychody. Kwestia tego, czy takie kwoty powinny być odzwierciedlone w rachunku zysków i strat, jest trudne. Łatwo jest twierdzić, że pomijając wpływ tych opcji na wynik z tytułu przychodów z książki, przy czym dochody są zawyżone, trudne jest także ustalenie dokładnego kosztu opcji w chwili emisji. Wynika to z takich czynników, jak rzeczywista cena akcji w czasie ćwiczeń oraz fakt, że pracownicy, którzy nie zostaną objęci wariantami, które są przyznawane. Udział w kapitale akcyjnym wzrósł o 14 000. Firma zaoszczędziła 14 000 podatków. Zysk na akcję Przy obliczaniu rozwodnionego zysku zakładamy, że wszystkie opcje pieniężne są realizowane po średniej cenie akcji za ten okres (25 000 akcji opcjonalnych w tym przykładzie). Prowadzi to do sytuacji, w której przedsiębiorstwo jest traktowane jako otrzymane wpływy równe wartości liczby opcji wyrównawczych przekraczających cenę wykonania (500 000). Dodatkowo dla celów tego obliczenia uznaje się, że otrzymało wpływy równe kwocie korzyści podatkowej, która otrzymywałaby, gdyby wszystkie opcje zostały wykonane (262 500). Przychody te są następnie wykorzystywane do zakupu akcji po średniej cenie akcji (15.250 akcji). Kwota ta jest następnie odejmowana od całkowitej liczby opcji na akcje w celu określenia przyrostowych udziałów, które musiałyby zostać wyemitowane przez firmę (9 750). To właśnie ta liczba skutkuje zwiększeniem łącznej liczby akcji pozostających do wyemitowania w rozwodnionym obliczeniu EPS. W tym przykładzie firma musiała wydać 9.750 akcji, a jej rozwodniony spadek w EPS spadł z 2,50 do 2,38, co oznacza spadek o około 5. Prawdopodobnie różnica między podstawowym i rozmytym EPS w tym przykładzie jest nieco większa niż zwykle. W następnej części tej serii nie zastanawiam się, w jaki sposób opcje na akcje są traktowane w rachunku przepływów pieniężnych. Jeśli masz jakieś pytania na temat tego, co zostało tutaj przedstawione, poproś ich o nasze forum dyskusyjne Motley Fool Research. OSOs: Planowanie opcji na pracownicę przez David Harper Znaczenie powyżej Niezawodność Nie przejdziemy do gorącej debaty nad tym, czy firmy powinny wydawać opcje na akcje pracownicze . Powinniśmy jednak ustalić dwie rzeczy. Po pierwsze, specjaliści w FASB (Financial Accounting Standards Board) chcieli, aby opcje kosztowały od początku lat dziewięćdziesiątych. Pomimo nacisków politycznych, wypłaty stały się mniej lub bardziej nieuniknione, gdy Międzynarodowa Izba Rachunkowa (RMSR) tego wymagała z powodu zamierzonego nacisku na konwergencję między amerykańskimi i międzynarodowymi standardami rachunkowości. Po drugie, wśród argumentów słuszna debata dotyczy dwóch podstawowych cech informacji dotyczących rachunkowości: trafności i rzetelności. Sprawozdania finansowe wykazują standard istotności, gdy zawierają wszystkie istotne koszty poniesione przez firmę - a nikt nie kwestionuje poważnie, że opcje są kosztami. Raportowane koszty w sprawozdaniu finansowym osiągają standardy wiarygodności, gdy są mierzone w sposób bezstronny i dokładny. Te dwie cechy istotności i niezawodności często kolidują w ramach rachunkowości. Na przykład nieruchomość jest wykazywana według kosztu historycznego, ponieważ koszt historyczny jest bardziej wiarygodny (ale mniej istotny) niż wartość rynkowa - to znaczy możemy wiarygodnie ocenić, ile wydano na zakup nieruchomości. Przeciwnicy wykraczają poza priorytet niezawodności, nalegając, że koszty opcjonalne nie mogą być mierzone z zachowaniem spójności. FASB chce nadać priorytet znaczeniu, wierząc w to, że w przybliżeniu prawidłowe ujęcie kosztów jest ważniejsze niż dokładne pomijanie tego faktu. Niezbędne ujawnienie informacji Od teraz w marcu 2004 r. Obecna zasada (FAS 123) wymaga ujawnienia, ale nie uznania. Oznacza to, że szacunki kosztów opcji muszą być ujawnione jako przypis, ale nie muszą być ujęte w kosztach rachunku zysków i strat, gdzie mogłyby zmniejszyć zysk (zyski lub dochody netto). Oznacza to, że większość firm faktycznie zgłasza cztery zysk na akcję (EPS) - chyba że dobrowolnie wybiera rozpoznanie opcji, które setki już zostały zrobione: w rachunku zysków i strat: 1. Podstawowy EPS 2. Rozwodniony EPS 1. Pro Forma Podstawowy EPS2. Pro forma rozwodniony EPS rozwodniony EPS rejestruje pewne opcje - te, które są stare i w pieniądzu Kluczowym wyzwaniem w obliczaniu EPS jest potencjalne rozmycie. W szczególności mamy do czynienia z wybitnymi, ale niewykorzystanymi wariantami, starymi wariantami przyznanymi w poprzednich latach, które można w dowolnym momencie przekształcić w akcje zwykłe (dotyczy to nie tylko opcji na akcje, ale także długów zamiennych i niektórych instrumentów pochodnych.) Rozwodniony EPS próbuje uchwycić ten potencjalny rozmycie z wykorzystaniem metody skarbowej zilustrowanej poniżej. Nasza hipotetyczna spółka posiada 100 000 akcji zwykłych, ale także 10.000 wybitnych opcji, które są w sumie. Oznacza to, że otrzymali oni 7-ciu wykonywania akcji, ale od tego czasu wzrosła do 20: Podstawowy EPS (akcje zwykłe z zysku netto) jest prosta: 300 000 000 3 000 na akcję. Rozwodniony EPS wykorzystuje metodę kapitału własnego, aby odpowiedzieć na następujące pytanie: hipotetycznie, ile akcji zwykłych byłoby wybitnych, gdyby wszystkie opcje pieniężne były realizowane dzisiaj W powyższym przykładzie powyżej, ćwiczenie mogło dodać 10 000 akcji zwykłych do baza. Jednak symulowane ćwiczenia zapewniły firmie dodatkową gotówkę: przychody z realizacji w wysokości 7 EUR za opcję, a także ulgę podatkową. Korzyść podatkowa to prawdziwa gotówka, ponieważ firma może zmniejszyć dochód do opodatkowania poprzez zysk opcji - w tym przypadku 13 za wykonaną opcję. Dlaczego? Ponieważ IRS będzie zbierać podatki od posiadaczy opcji, którzy będą płacić zwykły podatek dochodowy z tego samego zysku. (Zwróć uwagę, że ulga podatkowa dotyczy niekwalifikowanych opcji na akcje. Tak zwane opcje na akcje motywacyjne (ISO) mogą nie podlegać odliczeniu od podatku dla firmy, ale mniej niż 20 przyznanych opcji to normy ISO). Pozwala sprawdzić, jak stało się 100.000 akcji zwykłych 103,9 tys. Rozwodnionych akcji w ramach metody skarbowej, która, pamiętaj, jest oparta na symulowanych ćwiczeniach. Zakładamy, że wykonujemy 10 000 opcji pieniężnych, które same zwiększają 10.000 akcji zwykłych do bazy. Ale firma odzyskuje dochody z ćwiczeń wynoszące 70 000 (7 sztuk na jedną opcję) i 52 000 (52) (13 zysków x 40 stawki podatkowej 5,20 na jedną opcję). To świetny rabat pieniężny w wysokości 12,20 zł, który można mówić, za opcję za łączną kwotę 122 000. Aby zakończyć symulację, zakładamy, że wszystkie dodatkowe pieniądze są wykorzystywane do odkupienia akcji. Przy obecnej cenie 20 na akcję spółka kupuje 6.100 akcji. Podsumowując, konwersja 10.000 opcji tworzy tylko 3 900 dodatkowych akcji netto (10.000 opcji przeliczonych minus 6.100 akcji odkupu). Oto formuła, w której (M) aktualna cena rynkowa, (E) cena wykonania, (T) stawka podatku i (N) liczba wykonanych opcji: Pro Forma EPS rejestruje nowe opcje przyznane w ciągu roku Dokonaliśmy przeglądu jak rozcieńczony EPS zawiera wpływ niespłaconych lub starych opcji pieniężnych przyznanych w poprzednich latach. Ale co robimy z opcjami przyznanymi w bieżącym roku podatkowym, które mają zerową wartość wewnętrzną (to znaczy, zakładając, że cena wykonania jest równa cenie akcji), ale są kosztowna, ponieważ mają one wartość czasu. Odpowiadamy, że korzystamy z modelu wyceny opcji w celu oszacowania kosztu utworzenia niepieniężnego kosztu, który zmniejsza osiągnięty dochód netto. Metoda z zapasami skarbowymi zwiększa mianownik wskaźnika EPS poprzez dodanie akcji, przy czym pro forma expensing zmniejsza licznik EPS. (Możesz zobaczyć, jak wyliczanie nie podwoi się, ponieważ niektóre sugerują: rozcieńczony EPS zawiera starą opcję, podczas gdy pro forma expensing zawiera nowe dotacje). Przejmujemy dwa wiodące modele, Black-Scholes i binomial, w kolejnych dwóch ratach ale ich skutkiem jest zwykle opracowanie szacunkowej wartości szacunkowej kosztu, która wynosi od 20 do 50 akcji. Chociaż proponowana zasada rachunkowości wymagająca wyliczenia jest bardzo szczegółowa, nagłówek jest wartością godziwą w dniu przyznania dotacji. Oznacza to, że FASB chce, aby firmy szacowały wartość godziwą opcji w momencie przyznania i zapisywania (rozpoznania) tego kosztu w rachunku zysków i strat. Rozważmy poniższą ilustrację z tą samą hipotetyczną firmą, na którą patrzyliśmy powyżej: (1) Rozwodniony EPS oparty jest na podzieleniu skorygowanego zysku netto na 290 000 w rozbiciu na 103,900 akcji. Jednak w ramach pro forma rozwodniona baza akcji może być inna. Więcej informacji można znaleźć w poniższej uwadze technicznej. Po pierwsze widzimy, że nadal mamy wspólne udziały i rozwodnione akcje, w których rozwodnione akcje symulują wykonywanie wcześniej przyznanych opcji. Po drugie, przyjęliśmy dalej, że w bieżącym roku przyznano 5000 opcji. Przyjmijmy, że nasze wzorce szacują, że są warte 40 z 20 akcji, lub 8 za opcję. Całkowity koszt to 40 000. Po trzecie, ponieważ nasze opcje zdarzają się kamizelce klifowej w ciągu czterech lat, amortyzujemy wydatki w ciągu najbliższych czterech lat. Są to założenia dopasowane do zasad: działanie polega na tym, że nasz pracownik będzie świadczył usługi w okresie nabywania uprawnień, więc wydatki mogą być rozłożone w tym okresie. (Chociaż nie udało się nam tego zilustrować, firmy mogą zredukować koszty w oczekiwaniu na przegraną opcji z powodu zakończeń pracowników. Na przykład firma mogła przewidzieć, że 20 przyznanych opcji zostanie utraconych i odpowiednio zmniejszy koszt). Nasza obecna roczna koszt dotacji opcji wynosi 10.000, pierwsze 25 z 40.000 wydatków. Nasz skorygowany dochód netto wynosi więc 290 000. Dzielimy to zarówno na akcje zwykłe, jak i rozwodnione, aby wyprodukować drugi zestaw liczb pro forma EPS. Muszą one zostać ujawnione w przypisie i najprawdopodobniej wymagają uznania (w treści sprawozdania z dochodów) za lata obrachunkowe rozpoczynające się po 15 grudnia 2004 r. Finalna uwaga techniczna dla odważnych Istnieje pewna kwestia techniczna: stosując tę ​​samą rozwodnioną bazę akcji do obliczania rozwodnionego EPS (rozliczonego rozwodnionego EPS i pro forma rozwodnionego EPS). Technicznie, w rozbiciu pro forma ESP (pozycja iv w powyższym sprawozdaniu finansowym), podstawę akcjonariatu jest dalej powiększana o liczbę akcji, które można nabyć bez amortyzowanego kosztu odszkodowania (tzn., Oprócz przychodów z wykonywania prac i ulgę podatkową). W związku z tym w pierwszym roku, gdy tylko 10 000 z 40 000 kosztów opcjonalnych zostało obciążonych, pozostałe 30 000 hipotetycznie może odkupić dodatkowe 1500 akcji (30 000 20). To w pierwszym roku - produkuje łączną liczbę rozwodnionych akcji w wysokości 105.400 i rozwodnionego zysku w ujęciu 2,75. Ale w czwartym roku wszystko inne jest równe, to 2,79 powyżej byłoby poprawne, bo już skończymy wydawać 40 000. Należy pamiętać, że stosuje się to tylko do rozcieńczonego EPS pro forma, w przypadku których opłacamy opcje w liczniku Konkluzja Wynagrodzenie to tylko staranne podejście do oszacowania kosztów opcji. Zwolennicy słusznie twierdzą, że opcje są kosztami, a liczysz coś lepiej niż liczyć. Ale nie mogą twierdzić, że szacunki kosztów są dokładne. Rozważmy naszą firmę powyżej. Co zrobić, jeśli gołębi do 6 w przyszłym roku i pozostanie tam Wtedy opcje byłyby zupełnie bezwartościowe, a nasze szacunki wydatków okazały się znacznie przecenione, a nasza EPS byłaby zaniżona. Z drugiej strony, jeśli akcje były lepsze niż się spodziewano, nasze kwoty EPS byłyby zawyżone, ponieważ nasz koszt zostałby zaniżony. Rozliczanie opcji na akcje: podejście wartości godziwej Podsumowanie wykonawcze Teraz, gdy firmy takie jak General Electric i Citigroup zaakceptowały założenie że opcje na akcje pracownicze są kosztem, debata zmienia się z możliwości zgłaszania opcji dotyczących rachunku zysków i strat do sposobu ich zgłaszania. Autorzy przedstawiają nowy mechanizm rachunkowości, który podtrzymuje uzasadnienie uzasadniające opłacenie opcji na akcje, a jednocześnie zajmowanie się krytyką8217 obaw o błąd pomiaru i brak pojednania z rzeczywistym doświadczeniem. Procedura, którą nazywają wyna - grodzeniem wartości godziwej, dostosowuje i ostatecznie dokonuje pogodzenia szacunków kosztów dokonanych w dniu przyznania dotacji z późniejszymi zmianami wartości opcji, a to w sposób eliminujący błędy prognozowania i pomiaru w czasie. Metoda ta nosi główną charakterystykę rekompensaty opcji na akcje8212, że pracownicy otrzymują część rekompensaty w postaci warunkowego roszczenia dotyczącego wartości, którą pomagają wyprodukować. Mechanizm polega na tworzeniu wpisów zarówno po stronie aktywów, jak i po stronie aktywów w bilansie. Po stronie aktywów firmy tworzą konto prepaid-kompensacyjne równe szacunkowym kosztom opcji przyznanych po stronie właścicieli8217-kapitałowych, tworzą opłacony kapitał zapasowy konto opcji dla tej samej kwoty. Konto prepaid jest następnie rozliczane za pośrednictwem rachunku zysków i strat, a rachunek opcji na akcje jest korygowany w bilansie w celu odzwierciedlenia zmian szacowanej wartości godziwej przyznanych opcji. Amortyzacja przedpłaconej rekompensaty jest dodawana do zmiany wartości opcji8217s w celu zapewnienia całkowitego zgłoszonego kosztu przyznania opcji w danym roku. Po zakończeniu okresu nabywania uprawnień Spółka wykorzystuje wartość godziwą przyznanej opcji dokonania ostatecznej korekty rachunku zysków i strat w celu uzgodnienia różnicy między tą wartością godziwą a łączną kwotą już zgłoszoną. Teraz, gdy firmy takie jak General Electric, Microsoft i Citigroup zaakceptowały założenie, że opcje na akcje pracownicze są kosztem, debata na temat ich rachunkowości przesuwa się z możliwości zgłaszania opcji dotyczących rachunku zysków i strat do sposobu ich zgłaszania. Przeciwnicy wyczerpania, jednak nadal walczyć z działaniami rekoniecznymi, twierdząc, że szacunkowe szacunki kosztów opcji na akcje pracownicze, oparte na teoretycznych formułach, powodują zbyt duży błąd w pomiarach. Chcą, aby raportowany koszt został odroczony, dopóki nie będzie można dokładnie określić, kiedy opcje na akcje są egzekwowane lub utracone lub gdy wygasają. Ale odroczenie uznania kosztów opcji na akcje opiera się zarówno na zasadach rachunkowości, jak iw rzeczywistości gospodarczej. Wydatki powinny odpowiadać przychodom z nimi związanym. Koszty przyznania opcji powinny być wydatkowane w miarę upływu czasu, zazwyczaj okresu nabywania uprawnień, gdy motywowany i utrzymywany pracownik jest przypuszczalnie zarabiający dotację, generując dodatkowe dochody dla firmy. Niektóre stopnie błędów pomiaru nie są powodem do odraczania rachunków rozliczeniowych, które są wyliczone na podstawie szacunków dotyczących przyszłych wydatków związanych z gwarancjami, rezerw na straty kredytowe, przyszłych świadczeń emerytalnych i odpraw emerytalnych oraz zobowiązań warunkowych za szkody w środowisku i wady produktu. Co więcej, modele dostępne do obliczania wartości opcji stały się tak zaawansowane, że wyceny opcji na akcje pracownicze są prawdopodobnie bardziej dokładne niż wiele innych szacunków w sprawozdaniu finansowym spółki. Ostateczną obroną holu antyzakładającego jest jego twierdzenie, że inne oszacowania finansowe wydane na podstawie przyszłych zdarzeń są ostatecznie uzgodnione z wartością rozliczeniową omawianych pozycji. Na przykład szacowane koszty świadczeń emerytalnych i odpraw emerytalnych oraz za zobowiązania w zakresie ochrony środowiska i bezpieczeństwa produktów są ostatecznie wypłacane w gotówce. W tym czasie rachunek zysków i strat jest korygowany w celu rozpoznania różnicy między faktycznym a szacunkowym kosztem. Jak twierdzą przeciwnicy wydatków, obecnie nie istnieje taki mechanizm korygujący, aby dostosować datę przyznania dotacji na koszty opcji na akcje. Jest to jeden z powodów, dla których zaawansowani prezeszy firmy, tacy jak Craig Barrett z firmy Intel, nadal sprzeciwiają się standardom FASB dotyczącym rachunku zysków i strat dla opcji na akcje. Procedura, którą nazywamy wyceną wartości godziwej dla opcji na akcje eliminuje błędy prognozowania i pomiaru w czasie. Jest jednak łatwe w obsłudze mechanizm księgowania, który utrzymuje uzasadnienie ekonomiczne uzasadniające opłacenie opcji na akcje, jednocześnie uwzględniając obawy krytyków dotyczące błędów pomiaru i braku pogodzenia z rzeczywistym doświadczeniem. Procedura, którą nazywamy wyliczaniem wartości godziwej, dostosowuje i ostatecznie dokonuje pogodzenia szacunków kosztowych dokonanych w dniu przyznania z późniejszymi rzeczywistymi doświadczeniami w sposób eliminujący błędy prognozowania i pomiaru w czasie. Teoria Proponowana metoda polega na tworzeniu wpisów dla obu stron aktywów i kapitałów w bilansie dla każdej z opcji. Po stronie aktywów firmy tworzą konto prepaid-kompensacyjne równe szacunkowym kosztom opcji przyznawanych po stronie właścicieli kapitału własnego, tworzą opłacony rachunek kapitałowy na tej samej kwocie. Ta księgowość odzwierciedla to, co robią firmy, gdyby miały wydawać konwencjonalne opcje i sprzedawać je na rynek (w tym przypadku odpowiednim środkiem byłoby wpływy środków pieniężnych zamiast prepaid). Szacunkowe dane dotyczące aktywów i kapitału własnego mogą pochodzić albo z formuły wyceny opcji, albo z ofert oferowanych przez niezależne banki inwestycyjne. Konto prepaid-kompensacyjne jest następnie wyksięgowane w rachunku zysków i strat po regularnym harmonogramie amortyzacji liniowej w okresie nabywania uprawnień, w czasie, w którym pracownicy zarabiają na wynagrodzeniu opartym na kapitale własnym i prawdopodobnie przynoszą korzyści dla korporacji. W tym samym czasie, gdy rachunek prepaid jest wyczerpany, rachunek opcji na akcje jest korygowany w bilansie w celu odzwierciedlenia zmian szacowanej wartości godziwej przyznanych opcji. Firma uzyskuje okresowe przeszacowanie opcji przyznania opcji, podobnie jak szacuje datę przyznania dotacji, z modelu wyceny opcji akcji lub wyceny banku inwestycyjnego. Amortyzacja przedpłaconej rekompensaty jest dodawana do zmiany wartości przyznanej opcji w celu zapewnienia całkowitego zgłoszonego kosztu przyznania opcji na dany rok. Po upływie okresu nabywania uprawnień Spółka stosuje wartość godziwą opcji nabycia udziałów, która teraz jest równa zrealizowanemu kosztowi rekompensaty dotacji, aby dokonać ostatecznej korekty rachunku zysków i strat w celu uzgodnienia jakiejkolwiek różnicy między wartością godziwą a sumą kwot już opisano w opisany sposób. Opcje można teraz dokładnie ocenić, ponieważ nie ma już żadnych ograniczeń. Notowania rynkowe byłyby oparte na szeroko przyjętych modelach wyceny. Alternatywnie, jeśli obecnie nabyte opcje na akcje są w pieniądzu, a posiadacz zdecyduje się na skorzystanie z nich natychmiast, firma może oprzeć zrealizowane koszty rekompensat na różnicę między ceną rynkową jej akcji a ceną wykonania opcji pracowników. W takim przypadku koszt firmy będzie mniejszy niż w przypadku, gdyby pracownik zachował te opcje, ponieważ pracownik stracił cenną okazję, aby zobaczyć zmiany cen akcji przed ryzykiem. Innymi słowy, pracownik zdecydował się otrzymać mniej wartościowy pakiet odszkodowań, który logicznie powinien znaleźć odzwierciedlenie w kontach firmowych. Niektórzy zwolennicy wypłaty mogą twierdzić, że firmy powinny nadal dostosowywać wartość dotacji po jej przyznaniu, dopóki opcje nie zostaną utracone lub nie zostaną wykorzystane lub przestaną być niewykorzystane. Uważamy jednak, że rachunek zysków i strat przychodów spółki powinien przestać obowiązywać w momencie zaciągania uprawnień lub prawie natychmiast po tym. Jak wskazał nam nasz kolega Bob Merton, w momencie przyznania uprawnień, obowiązki pracowników dotyczące zarabiania na nich opcji przestają obowiązywać, a on staje się tylko kolejnym właścicielem. Wszelkie dalsze transakcje dotyczące wykonywania lub przepadku powinny zatem prowadzić do korekt rachunków kapitałowych właścicieli i pozycji gotówkowej firmy, ale nie rachunku zysków i strat. Opisane podejście nie jest jedynym sposobem na wynegocjowanie wartości godziwej. Firmy mogą wybrać opcję dostosowania konta przedpłaty do wartości godziwej zamiast rachunku opcji opłaconego kapitału. W takim przypadku kwartalne lub roczne zmiany wartości opcji zostaną amortyzowane przez okres pozostały do ​​końca opcji. Zmniejszyłoby to okresowe wahania kosztów opcji, ale obejmowało nieco bardziej skomplikowane zestawienie obliczeń. Innym wariantem dla pracowników zajmujących się pracami badawczymi i rozwojowymi oraz w firmach uruchamiających jest odroczenie rozpoczęcia amortyzacji, dopóki pracownicy nie będą produkować aktywów generujących dochód, takich jak nowy produkt lub program. Ogromną zaletą wyrównywania wartości godziwej jest to, że narysuje on główną charakterystykę opcji na akcje w sposób wyrównujący, że pracownicy otrzymują część rekompensaty w postaci warunkowego roszczenia dotyczącego wartości, którą pomagają. W ciągu lat, w których pracownice zarabiają na opłacenie okresu nabywania uprawnień, koszty firmy związane z ich odszkodowaniem odzwierciedlają wartość, którą tworzą. Gdy wysiłki pracowników w danym roku przynoszą znaczące rezultaty pod względem ceny akcji spółki, wzrost kosztów wynagrodzeń netto odzwierciedla wyższą wartość wynagrodzenia tych pracowników. Kiedy wysiłki pracowników nie zapewniają wyższej ceny akcji, firma stoi wobec odpowiednio niższej kwoty odszkodowania. Praktyka Pozwala umieścić pewne liczby w naszej metody. Załóżmy, że firma Kalepu Incorporated, hipotetyczna firma w Cambridge w stanie Massachusetts, przyznaje jednemu z pracowników dziesięcioletnie opcje na akcje na 100 udziałów po obecnej cenie rynkowej 30, co daje cztery lata. Korzystając z szacunków z modelu wyceny opcji lub z bankowców inwestycyjnych, firma szacuje, że koszty tych opcji wynoszą 1 000 (10 na wariant). Ekspozycja wartości godziwej w wartości godziwej, scenariusz pierwszy pokazuje, w jaki sposób firma skorzystałaaby z tych opcji, jeśli skończą się wypłatą pieniędzy w dniu ich nabycia. W pierwszym roku cena opcji w naszym scenariuszu pozostaje niezmienna, więc tylko 250 amortyzacji przedpłaconej rekompensaty ujmuje się jako koszt. W drugim roku opcje szacowane według wartości godziwej spadają o 1 na opcję (100 dla pakietu). Wydatki na rekompensatę pozostają na poziomie 250, ale 100 na koncie kapitałowym w celu odzwierciedlenia spadku wartości opcji, a 100 w trakcie obliczania kosztów odszkodowania za dwa lata. W następnym roku opcja ta zostanie zwiększona o 4, przynosząc wartość dotacji do 1300. W trzecim roku całkowity koszt odszkodowania to 250 amortyzacji pierwotnej kwoty dofinansowania plus dodatkowy koszt opcji wynoszący 400 w związku z przeszacowaniem dotacji do znacznie wyższej wartości. Wydatki w wartości godziwej odzwierciedlają główną charakterystykę wynagrodzenia opcji na akcje, które pracownicy otrzymują część wynagrodzenia w postaci warunkowego roszczenia o wartości, którą pomagają. Pod koniec czwartej czwartej ceny akcji Kalepus spadają, a wartość godziwa opcji wynosi odpowiednio od 1300 do zaledwie 100, co można dokładnie oszacować, ponieważ opcje można obecnie wycenić jako opcje tradycyjne. W ostatnich latach rachunkowość zgłosiła 250 kosztów odszkodowania wraz z korektą do kapitału wpłaconego w wysokości minus 1 200, tworząc w sumie zgłoszoną rekompensatę za ten rok minus 950. Z tymi liczbami całkowite zapłacone odszkodowanie za całość okres wynosi 100. Konto prepaid-kompensacyjne jest obecnie zamknięte, a na rachunkach kapitałowych pozostaje tylko 100 kapitału zapłaconego. To 100 oznacza koszt usług świadczonych na rzecz firmy przez pracowników na kwotę odpowiadającą środkom pieniężnym otrzymywanym przez spółkę, gdyby po prostu postanowiła zapisać opcje, trzymać je przez cztery lata, a następnie sprzedawać je na rynku. 100 wycena opcji odzwierciedla aktualną wartość godziwą opcji, które są obecnie nieograniczone. Jeśli rynek rzeczywiście dokonuje transakcji z dokładnie taką samą ceną wykonania i terminem zapadalności, jak wybrane opcje na akcje, Kalepu może użyć podanej ceny dla tych opcji zamiast modelu, na którym oparta byłaby cena. Co się dzieje, jeśli pracownik posiadający dotację zdecyduje się opuścić firmę przed jej nabyciem, co powoduje utratę opcji niezakwalifikowanych. W ramach naszego podejścia firma dostosowuje rachunek zysków i strat i bilans, aby zmniejszyć konto aktywów prepaid-kompensata i odpowiadający im kapitał zapłacony opcja opcji do zera. Pozwolę sobie na przykład na przykład, że pracownik odchodzi z końcem drugiego roku, kiedy wartość opcji jest pobierana w księgach na poziomie 900. W tym czasie firma zmniejsza liczbę pracowników opłaconych w opcjach kapitału do zera, pisze 500 pozostało na bilansie prepaid-kompensacji (po rocznej odliczeniu amortyzacji) i ujmuje zysk na rachunku zysków i strat w wysokości 400 w celu odwrócenia dwóch poprzednich lat kosztów odszkodowania. W ten sposób Kalepu wyrówna całkowity koszt odszkodowania opartego na kapitale własnym do zrealizowanej wartości zerowej. Jeśli cena opcji, zamiast spadać do 1 na koniec roku czwartego, pozostaje w tym roku na poziomie 13 w roku ubiegłym, czterokrotny koszt kompensacji dla firmy wynosi 250 amortyzacji, a całkowity koszt odszkodowania w ciągu czterech lat wynosi 1300, jest wyższy niż się spodziewano w momencie przyznania dotacji. Kiedy opcje uzależnione są od pieniędzy, niektórzy pracownicy mogą wybrać opcję wykonywania natychmiast, a nie zachować pełną wartość, czekając, aż ćwiczenia przestaną obowiązywać. W takim przypadku firma może wykorzystać cenę rynkową swoich akcji po upływie terminu ważności i realizacji, aby zamknąć raportowanie o dotację. Aby to zilustrować, załóżmy, że cena akcji spółki Kalepus wynosi 39 na koniec roku czwartego, kiedy są to opcje uprawnień pracowników. Pracownik decyduje się wtedy ćwiczyć, odkładając 4 korzyści na jedną opcję, a tym samym obniżyć koszt opcji dla firmy. Wczesne ćwiczenia prowadzą do korekty minus 400 lat cztery na opcjonalny rachunek opcji kapitału zapłaconego (jak pokazano na wystawie Wycena wartości godziwej, scenariusz drugi). Całkowity koszt odszkodowania w ciągu czterech lat wynosi 900 lat, co firma rzeczywiście zrezygnowała, przekazując 100 akcji zapasowych pracownikowi po cenie 30, gdy jej cena rynkowa wynosiła 39. Zgodnie z duchem Celem rachunkowości finansowej nie jest zmniejszenie błędu pomiaru do zera. Jeśli tak było, to sprawozdania finansowe spółki obejmowałyby jedynie jego bezpośrednie sprawozdanie z przepływów środków pieniężnych, rejestrowanie otrzymanych środków pieniężnych i wypłaconych środków pieniężnych w każdym okresie. Ale stwierdzenia przepływów pieniężnych nie rejestrują prawdziwych ekonomii firmy, dlatego mamy wyciągi z zysków, które próbują zmierzyć dochody ekonomiczne okresu, dopasowując przychody z wydatków poniesionych na utworzenie tych przychodów. Praktyki księgowe, takie jak amortyzacja, rozpoznawanie przychodu, kosztorys emerytalny oraz odpis z tytułu nieściągalnych należności i strat kredytowych pozwalają na lepsze, aczkolwiek mniej dokładne, dochody z działalności firmy w okresie niż podejście typu cash-in, cash out. W podobny sposób, gdyby Rada ds. Standardów Rachunkowości i Międzynarodowych Standardów Rachunkowości zaleciła wyrównywanie wartości godziwej za opcje na akcje pracownicze, przedsiębiorstwa mogłyby dokonać najlepszych szacunków dotyczących całkowitych kosztów rekompensat w okresie nabywania uprawnień opcji, a następnie okresowych korekt, które przyniosłyby zgłosił koszt odszkodowania zbliżony do rzeczywistych kosztów ekonomicznych poniesionych przez firmę. Wersja tego artykułu pojawiła się w grudniowym wydaniu Harvard Business Review. Robert S. Kaplan jest starszym i Marvin Bower profesorem rozwoju przywódców, emerytowanym, w Harvard Business School. Jest współautorem, z Michaelem E. Porterem, z 8220How rozwiązaniem kryzysu kosztów w opiece zdrowotnej8221 (HBR, wrzesień 2017). Krishna G. Palepu (kpalepuhbs. edu) jest profesorem Rossem Grahamem Walkerem z Business Administration w Harvard Business School. Są współautorami trzech poprzednich artykułów HBR, w tym 8220 strategii, które pasują do rynków wschodzących8221 (czerwiec 2005 r.). Ten artykuł dotyczy ACCOUNTINGFor the Last Time: Opcje na akcje są kosztami Czas zakończył debatę nad rozliczaniem opcji na akcje, kontrowersje trwały daleko zbyt długo. W rzeczywistości zasada rządząca raportowaniem opcji na akcje wykonawcze sięga 1972 roku, kiedy Rada ds. Zasad Rachunkowości, poprzednik Rady ds. Standardów Rachunkowości Finansowej (FASB), wydała APB 25. Reguła określała, że ​​koszt opcji przyznanych dotacji data powinna być mierzona wewnętrzną wyceną różnicy między aktualną wartością rynkową akcji a ceną wykonania opcji. W ramach tej metody nie przypisano opcji do opcji, gdy ich cena wykonania została ustalona według aktualnej ceny rynkowej. Uzasadnienie reguły było dość proste: ponieważ w momencie przyznania dotacji nie ma pieniędzy, a wydanie opcji na akcje nie jest transakcją istotną ekonomicznie. To, co wielu myśli w tamtym czasie. Co więcej, niewielka teoria lub praktyka była dostępna w 1972 roku, aby pomóc firmom w określaniu wartości takich niezradzonych instrumentów finansowych. APB 25 był przestarzały w ciągu roku. Publikacja w 1973 r. Wzoru Black-Scholesa wywołała ogromny wzrost na rynkach opcji na rynku publicznym, a ruch wzmocniony otwarciem, także w 1973 r., W Chicago Board Options Exchange. Z pewnością nie był przypadkiem, że wzrost rynków opcji obrotu giełdowego odzwierciedlał rosnące wykorzystanie dotacji na akcje w wynagrodzeniu wykonawczym i pracowniczym. Krajowe Centrum Własności Pracowniczych szacuje, że w roku 1990 prawie 10 milionów pracowników otrzymało opcje na akcje w mniej niż milionie. Wkrótce okazało się jasne, zarówno w teorii i praktyce, że opcje dowolnego rodzaju były warte znacznie więcej niż wewnętrzna wartość określona przez APB 25. FASB zapoczątkował przegląd rachunkowości opcji w 1984 r., A po ponad dziesięciu latach podżegania do kontrowersji ostatecznie wydał SFAS 123 w październiku 1995 r. Zalecono jednak, aby nie wymagały od firm raportowania kosztów udzielonych opcji i ustalenia ich wartości godziwej przy użyciu modeli wyceny opcji. Nowy standard był kompromisem, odzwierciedlając intensywne lobbing przez przedsiębiorców i polityków przed obowiązkowym sprawozdawczością. Twierdzili, że opcje dla kadry kierowniczej są jednym z najważniejszych elementów w Ameryce nadzwyczajnym renesansem ekonomicznym, więc każda próba zmiany zasad rachunkowości była dla nich atakiem na Amerykę niezwykle udany model tworzenia nowych firm. Nie ulega wątpliwości, że większość firm zdecydowała się ignorować zalecenie, że tak bardzo się sprzeciwiają i kontynuowała rejestrowanie tylko wartości wewnętrznej w dacie przyznania dotacji, zazwyczaj zerowej, z przyznanych opcji na akcje. Później nadzwyczajny wzrost cen akcji spowodował, że krytycy opcjonalnego wyglądu wyglądali jak sporty sportowe. Ale od czasu katastrofy, debata powróciła z zemsty. Spadek firmowych skandali w zakresie rachunkowości ujawnił w szczególności, jak niewiele obraz ich wyników ekonomicznych wiele firm maluje w swoich sprawozdaniach finansowych. Coraz częściej inwestorzy i organy regulacyjne uznają, że rekompensata oparta na opcjach jest poważnym czynnikiem zakłócającym. Gdyby w AOL Time Warner w 2001 r. Odnotowano na przykład wydatki na akcje pracownicze zgodnie z zaleceniami SFAS 123, wykazałoby stratę operacyjną wynoszącą około 1,7 mld euro, a nie 700 mln przychodów z działalności operacyjnej, które faktycznie zgłosiła. Uważamy, że sprawa dotycząca wyczerpania opcji jest przytłaczająca, a na kolejnych stronach analizujemy i odrzucamy główne twierdzenia zgłoszone przez tych, którzy nadal się temu sprzeciwiają. Wykazujemy, że w przeciwieństwie do tych argumentów eksperci, subskrypcja opcji na akcje mają rzeczywiste implikacje dotyczące przepływu środków pieniężnych, które należy zgłaszać, aby można było obliczyć ilościowo te konsekwencje, że ujawnianie informacji przypisów nie jest akceptowalnym substytutem zgłaszania transakcji w dochodach oświadczenie i bilans, a pełne uznanie kosztów opcji nie musi wykraczać poza zachęty do podejmowania przedsięwzięć. Następnie dyskutujemy o tym, jak firmy mogą opowiadać o kosztach opcji w swoich zestawieniach dochodów i bilansach. Upadek 1: Opcje na akcje Nie odzwierciedlaj kosztów rzeczywistych Podstawową zasadą rachunkowości jest, że sprawozdania finansowe powinny zawierać transakcje o znaczeniu ekonomicznym. Nikt nie wątpi, że transakcje handlowe spełniają to kryterium miliardy dolarów, które są kupowane i sprzedawane codziennie, zarówno na rynku pozagiełdowym jak i na giełdach. Dla wielu osób opcja przyznania opcji na akcje spółki to inna historia. Te transakcje nie są ekonomicznie znaczące, argumentuje się, ponieważ żadne pieniądze nie zmieniają się w ręce. Tak jak poprzedni prezes American Express, Harvey Golub, w artykule Wall Street Journal 8 sierpnia 2002 r., Przyznanie opcji na akcje nigdy nie jest kosztem firmy, dlatego też nie powinno być rejestrowane jako koszt w rachunku zysków i strat. To stanowisko opiera się logice ekonomicznej, a nie pod tym względem na zdrowym rozsądku. Na początek transfery wartości nie muszą obejmować transferów środków pieniężnych. Chociaż transakcja obejmująca pokwitowanie lub płatność gotówką jest wystarczająca, aby wygenerować zapisywalną transakcję, nie jest konieczne. Wydarzenia, takie jak wymiana zasobów na aktywa, podpisywanie umowy najmu, świadczenie przyszłych świadczeń emerytalnych lub urlopowych na potrzeby zatrudnienia w obecnym okresie lub pozyskiwanie materiałów na karcie kredytowej we wszystkich transakcjach rozliczeniowych spowodowanych aktywacją, ponieważ dotyczą przelewów wartości, mimo że w chwili następuje transakcja. Nawet jeśli pieniądze nie zmieniają się w ręce, wydawanie opcji na akcje dla pracowników ponosi ofiarę gotówki, koszt motywacyjny, który należy rozliczyć. Jeśli firma miałaby przyznawać pracownikom wynagrodzenie, zamiast opcji, wszyscy zgodziliby się, że koszt tej firmy będzie stanowił gotówkę otrzymaną w innym przypadku, gdyby sprzedała akcje po obecnej cenie rynkowej inwestorom. Jest dokładnie taki sam z opcjami zapasów. Gdy firma przyznaje pracownikom opcje, nie ma możliwości otrzymania środków pieniężnych od subemitentów, którzy mogą skorzystać z tych samych opcji i sprzedawać je na rynku opcji konkurencyjnych inwestorom. Warren Buffett przedstawił ten punkt graficznie w kolumnie Washington Post w kwietniu 2002, kiedy stwierdził: Berkshire Hathaway chętnie otrzyma opcje zamiast pieniędzy na wiele towarów i usług, które sprzedajemy w USA. Udzielanie opcji pracownikom, a nie sprzedawanie ich dostawcom lub inwestorom przez subemitentów, pociąga za sobą rzeczywiste straty pieniężne dla firmy. Można oczywiście stwierdzić, że kasa zapomniana przez wydawanie opcji pracownikom, a nie sprzedaż ich inwestorom, jest zrównoważona przez środki pieniężne, które firma oszczędza, płacąc pracownikom mniej gotówki. As two widely respected economists, Burton G. Malkiel and William J. Baumol, noted in an April 4, 2002, Wall Street Journal article: A new, entrepreneurial firm may not be able to provide the cash compensation needed to attract outstanding workers. Instead, it can offer stock options. But Malkiel and Baumol, unfortunately, do not follow their observation to its logical conclusion. For if the cost of stock options is not universally incorporated into the measurement of net income, companies that grant options will underreport compensation costs, and it wont be possible to compare their profitability, productivity, and return-on-capital measures with those of economically equivalent companies that have merely structured their compensation system in a different way. The following hypothetical illustration shows how that can happen. Imagine two companies, KapCorp and MerBod, competing in exactly the same line of business. The two differ only in the structure of their employee compensation packages. KapCorp pays its workers 400,000 in total compensation in the form of cash during the year. At the beginning of the year, it also issues, through an underwriting, 100,000 worth of options in the capital market, which cannot be exercised for one year, and it requires its employees to use 25 of their compensation to buy the newly issued options. The net cash outflow to KapCorp is 300,000 (400,000 in compensation expense less 100,000 from the sale of the options). MerBods approach is only slightly different. It pays its workers 300,000 in cash and issues them directly 100,000 worth of options at the start of the year (with the same one-year exercise restriction). Economically, the two positions are identical. Each company has paid a total of 400,000 in compensation, each has issued 100,000 worth of options, and for each the net cash outflow totals 300,000 after the cash received from issuing the options is subtracted from the cash spent on compensation. Employees at both companies are holding the same 100,000 of options during the year, producing the same motivation, incentive, and retention effects. How legitimate is an accounting standard that allows two economically identical transactions to produce radically different numbers In preparing its year-end statements, KapCorp will book compensation expense of 400,000 and will show 100,000 in options on its balance sheet in a shareholder equity account. If the cost of stock options issued to employees is not recognized as an expense, however, MerBod will book a compensation expense of only 300,000 and not show any options issued on its balance sheet. Assuming otherwise identical revenues and costs, it will look as though MerBods earnings were 100,000 higher than KapCorps. MerBod will also seem to have a lower equity base than KapCorp, even though the increase in the number of shares outstanding will eventually be the same for both companies if all the options are exercised. As a result of the lower compensation expense and lower equity position, MerBods performance by most analytic measures will appear to be far superior to KapCorps. This distortion is, of course, repeated every year that the two firms choose the different forms of compensation. How legitimate is an accounting standard that allows two economically identical transactions to produce radically different numbers Fallacy 2: The Cost of Employee Stock Options Cannot Be Estimated Some opponents of option expensing defend their position on practical, not conceptual, grounds. Option-pricing models may work, they say, as a guide for valuing publicly traded options. But they cant capture the value of employee stock options, which are private contracts between the company and the employee for illiquid instruments that cannot be freely sold, swapped, pledged as collateral, or hedged. It is indeed true that, in general, an instruments lack of liquidity will reduce its value to the holder. But the holders liquidity loss makes no difference to what it costs the issuer to create the instrument unless the issuer somehow benefits from the lack of liquidity. And for stock options, the absence of a liquid market has little effect on their value to the holder. The great beauty of option-pricing models is that they are based on the characteristics of the underlying stock. Thats precisely why they have contributed to the extraordinary growth of options markets over the last 30 years. The Black-Scholes price of an option equals the value of a portfolio of stock and cash that is managed dynamically to replicate the payoffs to that option. With a completely liquid stock, an otherwise unconstrained investor could entirely hedge an options risk and extract its value by selling short the replicating portfolio of stock and cash. In that case, the liquidity discount on the options value would be minimal. And that applies even if there were no market for trading the option directly. Therefore, the liquidityor lack thereofof markets in stock options does not, by itself, lead to a discount in the options value to the holder. Investment banks, commercial banks, and insurance companies have now gone far beyond the basic, 30-year-old Black-Scholes model to develop approaches to pricing all sorts of options: Standard ones. Exotic ones. Options traded through intermediaries, over the counter, and on exchanges. Options linked to currency fluctuations. Options embedded in complex securities such as convertible debt, preferred stock, or callable debt like mortgages with prepay features or interest rate caps and floors. A whole subindustry has developed to help individuals, companies, and money market managers buy and sell these complex securities. Current financial technology certainly permits firms to incorporate all the features of employee stock options into a pricing model. A few investment banks will even quote prices for executives looking to hedge or sell their stock options prior to vesting, if their companys option plan allows it. Of course, formula-based or underwriters estimates about the cost of employee stock options are less precise than cash payouts or share grants. But financial statements should strive to be approximately right in reflecting economic reality rather than precisely wrong. Managers routinely rely on estimates for important cost items, such as the depreciation of plant and equipment and provisions against contingent liabilities, such as future environmental cleanups and settlements from product liability suits and other litigation. When calculating the costs of employees pensions and other retirement benefits, for instance, managers use actuarial estimates of future interest rates, employee retention rates, employee retirement dates, the longevity of employees and their spouses, and the escalation of future medical costs. Pricing models and extensive experience make it possible to estimate the cost of stock options issued in any given period with a precision comparable to, or greater than, many of these other items that already appear on companies income statements and balance sheets. Not all the objections to using Black-Scholes and other option valuation models are based on difficulties in estimating the cost of options granted. For example, John DeLong, in a June 2002 Competitive Enterprise Institute paper entitled The Stock Options Controversy and the New Economy, argued that even if a value were calculated according to a model, the calculation would require adjustment to reflect the value to the employee. He is only half right. By paying employees with its own stock or options, the company forces them to hold highly non-diversified financial portfolios, a risk further compounded by the investment of the employees own human capital in the company as well. Since almost all individuals are risk averse, we can expect employees to place substantially less value on their stock option package than other, better-diversified, investors would. Estimates of the magnitude of this employee risk discountor deadweight cost, as it is sometimes calledrange from 20 to 50, depending on the volatility of the underlying stock and the degree of diversification of the employees portfolio. The existence of this deadweight cost is sometimes used to justify the apparently huge scale of option-based remuneration handed out to top executives. A company seeking, for instance, to reward its CEO with 1 million in options that are worth 1,000 each in the market may (perhaps perversely) reason that it should issue 2,000 rather than 1,000 options because, from the CEOs perspective, the options are worth only 500 each. (We would point out that this reasoning validates our earlier point that options are a substitute for cash.) But while it might arguably be reasonable to take deadweight cost into account when deciding how much equity-based compensation (such as options) to include in an executives pay packet, it is certainly not reasonable to let dead-weight cost influence the way companies record the costs of the packets. Financial statements reflect the economic perspective of the company, not the entities (including employees) with which it transacts. When a company sells a product to a customer, for example, it does not have to verify what the product is worth to that individual. It counts the expected cash payment in the transaction as its revenue. Similarly, when the company purchases a product or service from a supplier, it does not examine whether the price paid was greater or less than the suppliers cost or what the supplier could have received had it sold the product or service elsewhere. The company records the purchase price as the cash or cash equivalent it sacrificed to acquire the good or service. Suppose a clothing manufacturer were to build a fitness center for its employees. The company would not do so to compete with fitness clubs. It would build the center to generate higher revenues from increased productivity and creativity of healthier, happier employees and to reduce costs arising from employee turnover and illness. The cost to the company is clearly the cost of building and maintaining the facility, not the value that the individual employees might place on it. The cost of the fitness center is recorded as a periodic expense, loosely matched to the expected revenue increase and reductions in employee-related costs. The only reasonable justification we have seen for costing executive options below their market value stems from the observation that many options are forfeited when employees leave, or are exercised too early because of employees risk aversion. In these cases, existing shareholders equity is diluted less than it would otherwise be, or not at all, consequently reducing the companys compensation cost. While we agree with the basic logic of this argument, the impact of forfeiture and early exercise on theoretical values may be grossly exaggerated. (See The Real Impact of Forfeiture and Early Exercise at the end of this article.) The Real Impact of Forfeiture and Early Exercise Unlike cash salary, stock options cannot be transferred from the individual granted them to anyone else. Nontransferability has two effects that combine to make employee options less valuable than conventional options traded in the market. First, employees forfeit their options if they leave the company before the options have vested. Second, employees tend to reduce their risk by exercising vested stock options much earlier than a well-diversified investor would, thereby reducing the potential for a much higher payoff had they held the options to maturity. Employees with vested options that are in the money will also exercise them when they quit, since most companies require employees to use or lose their options upon departure. In both cases, the economic impact on the company of issuing the options is reduced, since the value and relative size of existing shareholders stakes are diluted less than they could have been, or not at all. Recognizing the increasing probability that companies will be required to expense stock options, some opponents are fighting a rearguard action by trying to persuade standard setters to significantly reduce the reported cost of those options, discounting their value from that measured by financial models to reflect the strong likelihood of forfeiture and early exercise. Current proposals put forth by these people to FASB and IASB would allow companies to estimate the percentage of options forfeited during the vesting period and reduce the cost of option grants by this amount. Also, rather than use the expiration date for the option life in an option-pricing model, the proposals seek to allow companies to use an expected life for the option to reflect the likelihood of early exercise. Using an expected life (which companies may estimate at close to the vesting period, say, four years) instead of the contractual period of, say, ten years, would significantly reduce the estimated cost of the option. Some adjustment should be made for forfeiture and early exercise. But the proposed method significantly overstates the cost reduction since it neglects the circumstances under which options are most likely to be forfeited or exercised early. When these circumstances are taken into account, the reduction in employee option costs is likely to be much smaller. First, consider forfeiture. Using a flat percentage for forfeitures based on historical or prospective employee turnover is valid only if forfeiture is a random event, like a lottery, independent of the stock price. In reality, however, the likelihood of forfeiture is negatively related to the value of the options forfeited and, hence, to the stock price itself. People are more likely to leave a company and forfeit options when the stock price has declined and the options are worth little. But if the firm has done well and the stock price has increased significantly since grant date, the options will have become much more valuable, and employees will be much less likely to leave. If employee turnover and forfeiture are more likely when the options are least valuable, then little of the options total cost at grant date is reduced because of the probability of forfeiture. The argument for early exercise is similar. It also depends on the future stock price. Employees will tend to exercise early if most of their wealth is bound up in the company, they need to diversify, and they have no other way to reduce their risk exposure to the companys stock price. Senior executives, however, with the largest option holdings, are unlikely to exercise early and destroy option value when the stock price has risen substantially. Often they own unrestricted stock, which they can sell as a more efficient means to reduce their risk exposure. Or they have enough at stake to contract with an investment bank to hedge their option positions without exercising prematurely. As with the forfeiture feature, the calculation of an expected option life without regard to the magnitude of the holdings of employees who exercise early, or to their ability to hedge their risk through other means, would significantly underestimate the cost of options granted. Option-pricing models can be modified to incorporate the influence of stock prices and the magnitude of employees option and stock holdings on the probabilities of forfeiture and early exercise. (See, for example, Mark Rubinsteins Fall 1995 article in the Journal of Derivatives . On the Accounting Valuation of Employee Stock Options.) The actual magnitude of these adjustments needs to be based on specific company data, such as stock price appreciation and distribution of option grants among employees. The adjustments, properly assessed, could turn out to be significantly smaller than the proposed calculations (apparently endorsed by FASB and IASB) would produce. Indeed, for some companies, a calculation that ignores forfeiture and early exercise altogether could come closer to the true cost of options than one that entirely ignores the factors that influence employees forfeiture and early exercise decisions. Fallacy 3: Stock Option Costs Are Already Adequately Disclosed Another argument in defense of the existing approach is that companies already disclose information about the cost of option grants in the footnotes to the financial statements. Investors and analysts who wish to adjust income statements for the cost of options, therefore, have the necessary data readily available. We find that argument hard to swallow. As we have pointed out, it is a fundamental principle of accounting that the income statement and balance sheet should portray a companys underlying economics. Relegating an item of such major economic significance as employee option grants to the footnotes would systematically distort those reports. But even if we were to accept the principle that footnote disclosure is sufficient, in reality we would find it a poor substitute for recognizing the expense directly on the primary statements. For a start, investment analysts, lawyers, and regulators now use electronic databases to calculate profitability ratios based on the numbers in companies audited income statements and balance sheets. An analyst following an individual company, or even a small group of companies, could make adjustments for information disclosed in footnotes. But that would be difficult and costly to do for a large group of companies that had put different sorts of data in various nonstandard formats into footnotes. Clearly, it is much easier to compare companies on a level playing field, where all compensation expenses have been incorporated into the income numbers. Whats more, numbers divulged in footnotes can be less reliable than those disclosed in the primary financial statements. For one thing, executives and auditors typically review supplementary footnotes last and devote less time to them than they do to the numbers in the primary statements. As just one example, the footnote in eBays FY 2000 annual report reveals a weighted average grant-date fair value of options granted during 1999 of 105.03 for a year in which the weighted average exercise price of shares granted was 64.59. Just how the value of options granted can be 63 more than the value of the underlying stock is not obvious. In FY 2000, the same effect was reported: a fair value of options granted of 103.79 with an average exercise price of 62.69. Apparently, this error was finally detected, since the FY 2001 report retroactively adjusted the 1999 and 2000 average grant-date fair values to 40.45 and 41.40, respectively. We believe executives and auditors will exert greater diligence and care in obtaining reliable estimates of the cost of stock options if these figures are included in companies income statements than they currently do for footnote disclosure. Our colleague William Sahlman in his December 2002 HBR article, Expensing Options Solves Nothing, has expressed concern that the wealth of useful information contained in the footnotes about the stock options granted would be lost if options were expensed. But surely recognizing the cost of options in the income statement does not preclude continuing to provide a footnote that explains the underlying distribution of grants and the methodology and parameter inputs used to calculate the cost of the stock options. Some critics of stock option expensing argue, as venture capitalist John Doerr and FedEx CEO Frederick Smith did in an April 5, 2002, New York Times column, that if expensing were required, the impact of options would be counted twice in the earnings per share: first as a potential dilution of the earnings, by increasing the shares outstanding, and second as a charge against reported earnings. The result would be inaccurate and misleading earnings per share. We have several difficulties with this argument. First, option costs only enter into a (GAAP-based) diluted earnings-per-share calculation when the current market price exceeds the option exercise price. Thus, fully diluted EPS numbers still ignore all the costs of options that are nearly in the money or could become in the money if the stock price increased significantly in the near term. Second, relegating the determination of the economic impact of stock option grants solely to an EPS calculation greatly distorts the measurement of reported income, would not be adjusted to reflect the economic impact of option costs. These measures are more significant summaries of the change in economic value of a company than the prorated distribution of this income to individual shareholders revealed in the EPS measure. This becomes eminently clear when taken to its logical absurdity: Suppose companies were to compensate all their suppliersof materials, labor, energy, and purchased serviceswith stock options rather than with cash and avoid all expense recognition in their income statement. Their income and their profitability measures would all be so grossly inflated as to be useless for analytic purposes only the EPS number would pick up any economic effect from the option grants. Our biggest objection to this spurious claim, however, is that even a calculation of fully diluted EPS does not fully reflect the economic impact of stock option grants. The following hypothetical example illustrates the problems, though for purposes of simplicity we will use grants of shares instead of options. The reasoning is exactly the same for both cases. Lets say that each of our two hypothetical companies, KapCorp and MerBod, has 8,000 shares outstanding, no debt, and annual revenue this year of 100,000. KapCorp decides to pay its employees and suppliers 90,000 in cash and has no other expenses. MerBod, however, compensates its employees and suppliers with 80,000 in cash and 2,000 shares of stock, at an average market price of 5 per share. The cost to each company is the same: 90,000. But their net income and EPS numbers are very different. KapCorps net income before taxes is 10,000, or 1.25 per share. By contrast, MerBods reported net income (which ignores the cost of the equity granted to employees and suppliers) is 20,000, and its EPS is 2.00 (which takes into account the new shares issued). Of course, the two companies now have different cash balances and numbers of shares outstanding with a claim on them. But KapCorp can eliminate that discrepancy by issuing 2,000 shares of stock in the market during the year at an average selling price of 5 per share. Now both companies have closing cash balances of 20,000 and 10,000 shares outstanding. Under current accounting rules, however, this transaction only exacerbates the gap between the EPS numbers. KapCorps reported income remains 10,000, since the additional 10,000 value gained from the sale of the shares is not reported in net income, but its EPS denominator has increased from 8,000 to 10,000. Consequently, KapCorp now reports an EPS of 1.00 to MerBods 2.00, even though their economic positions are identical: 10,000 shares outstanding and increased cash balances of 20,000. The people claiming that options expensing creates a double-counting problem are themselves creating a smoke screen to hide the income-distorting effects of stock option grants. The people claiming that options expensing creates a double-counting problem are themselves creating a smoke screen to hide the income-distorting effects of stock option grants. Indeed, if we say that the fully diluted EPS figure is the right way to disclose the impact of share options, then we should immediately change the current accounting rules for situations when companies issue common stock, convertible preferred stock, or convertible bonds to pay for services or assets. At present, when these transactions occur, the cost is measured by the fair market value of the consideration involved. Why should options be treated differently Fallacy 4: Expensing Stock Options Will Hurt Young Businesses Opponents of expensing options also claim that doing so will be a hardship for entrepreneurial high-tech firms that do not have the cash to attract and retain the engineers and executives who translate entrepreneurial ideas into profitable, long-term growth. This argument is flawed on a number of levels. For a start, the people who claim that option expensing will harm entrepreneurial incentives are often the same people who claim that current disclosure is adequate for communicating the economics of stock option grants. The two positions are clearly contradictory. If current disclosure is sufficient, then moving the cost from a footnote to the balance sheet and income statement will have no market effect. But to argue that proper costing of stock options would have a significant adverse impact on companies that make extensive use of them is to admit that the economics of stock options, as currently disclosed in footnotes, are not fully reflected in companies market prices. More seriously, however, the claim simply ignores the fact that a lack of cash need not be a barrier to compensating executives. Rather than issuing options directly to employees, companies can always issue them to underwriters and then pay their employees out of the money received for those options. Considering that the market systematically puts a higher value on options than employees do, companies are likely to end up with more cash from the sale of externally issued options (which carry with them no deadweight costs) than they would by granting options to employees in lieu of higher salaries. Even privately held companies that raise funds through angel and venture capital investors can take this approach. The same procedures used to place a value on a privately held company can be used to estimate the value of its options, enabling external investors to provide cash for options about as readily as they provide cash for stock. Thats not to say, of course, that entrepreneurs should never get option grants. Venture capital investors will always want employees to be compensated with some stock options in lieu of cash to be assured that the employees have some skin in the game and so are more likely to be honest when they tout their companys prospects to providers of new capital. But that does not preclude also raising cash by selling options externally to pay a large part of the cash compensation to employees. We certainly recognize the vitality and wealth that entrepreneurial ventures, particularly those in the high-tech sector, bring to the U. S. economy. A strong case can be made for creating public policies that actively assist these companies in their early stages, or even in their more established stages. The nation should definitely consider a regulation that makes entrepreneurial, job-creating companies healthier and more competitive by changing something as simple as an accounting journal entry. But we have to question the effectiveness of the current rule, which essentially makes the benefits from a deliberate accounting distortion proportional to companies use of one particular form of employee compensation. After all, some entrepreneurial, job-creating companies might benefit from picking other forms of incentive compensation that arguably do a better job of aligning executive and shareholder interests than conventional stock options do. Indexed or performance options, for example, ensure that management is not rewarded just for being in the right place at the right time or penalized just for being in the wrong place at the wrong time. A strong case can also be made for the superiority of properly designed restricted stock grants and deferred cash payments. Yet current accounting standards require that these, and virtually all other compensation alternatives, be expensed. Are companies that choose those alternatives any less deserving of an accounting subsidy than Microsoft, which, having granted 300 million options in 2001 alone, is by far the largest issuer of stock options A less distorting approach for delivering an accounting subsidy to entrepreneurial ventures would simply be to allow them to defer some percentage of their total employee compensation for some number of years, which could be indefinitelyjust as companies granting stock options do now. That way, companies could get the supposed accounting benefits from not having to report a portion of their compensation costs no matter what form that compensation might take. What Will Expensing Involve Although the economic arguments in favor of reporting stock option grants on the principal financial statements seem to us to be overwhelming, we do recognize that expensing poses challenges. For a start, the benefits accruing to the company from issuing stock options occur in future periods, in the form of increased cash flows generated by its option motivated and retained employees. The fundamental matching principle of accounting requires that the costs of generating those higher revenues be recognized at the same time the revenues are recorded. This is why companies match the cost of multiperiod assets such as plant and equipment with the revenues these assets produce over their economic lives. In some cases, the match can be based on estimates of the future cash flows. In expensing capitalized software-development costs, for instance, managers match the costs against a predicted pattern of benefits accrued from selling the software. In the case of options, however, managers would have to estimate an equivalent pattern of benefits arising from their own decisions and activities. That would likely introduce significant measurement error and provide opportunities for managers to bias their estimates. We therefore believe that using a standard straight-line amortization formula will reduce measurement error and management bias despite some loss of accuracy. The obvious period for the amortization is the useful economic life of the granted option, probably best measured by the vesting period. Thus, for an option vesting in four years, 148 of the cost of the option would be expensed through the income statement in each month until the option vests. This would treat employee option compensation costs the same way the costs of plant and equipment or inventory are treated when they are acquired through equity instruments, such as in an acquisition. In addition to being reported on the income statement, the option grant should also appear on the balance sheet. In our opinion, the cost of options issued represents an increase in shareholders equity at the time of grant and should be reported as paid-in capital. Some experts argue that stock options are more like contingent liability than equity transactions since their ultimate cost to the company cannot be determined until employees either exercise or forfeit their options. This argument, of course, ignores the considerable economic value the company has sacrificed at time of grant. Whats more, a contingent liability is usually recognized as an expense when it is possible to estimate its value and the liability is likely to be incurred. At time of grant, both these conditions are met. The value transfer is not just probable it is certain. The company has granted employees an equity security that could have been issued to investors and suppliers who would have given cash, goods, and services in return. The amount sacrificed can also be estimated, using option-pricing models or independent estimates from investment banks. There has to be, of course, an offsetting entry on the asset side of the balance sheet. FASB, in its exposure draft on stock option accounting in 1994, proposed that at time of grant an asset called prepaid compensation expense be recognized, a recommendation we endorse. FASB, however, subsequently retracted its proposal in the face of criticism that since employees can quit at any time, treating their deferred compensation as an asset would violate the principle that a company must always have legal control over the assets it reports. We feel that FASB capitulated too easily to this argument. The firm does have an asset because of the option grantpresumably a loyal, motivated employee. Even though the firm does not control the asset in a legal sense, it does capture the benefits. FASBs concession on this issue subverted substance to form. Finally, there is the issue of whether to allow companies to revise the income number theyve reported after the grants have been issued. Some commentators argue that any recorded stock option compensation expense should be reversed if employees forfeit the options by leaving the company before vesting or if their options expire unexercised. But if companies were to mark compensation expense downward when employees forfeit their options, should they not also mark it up when the share price rises, thereby increasing the market value of the options Clearly, this can get complicated, and it comes as no surprise that neither FASB nor IASB recommends any kind of postgrant accounting revisions, since that would open up the question of whether to use mark-to-market accounting for all types of assets and liabilities, not just share options. At this time, we dont have strong feelings about whether the benefits from mark-to-market accounting for stock options exceed the costs. But we would point out that people who object to estimating the cost of options granted at time of issue should be even less enthusiastic about reestimating their options cost each quarter. We recognize that options are a powerful incentive, and we believe that all companies should consider them in deciding how to attract and retain talent and align the interests of managers and owners. But we also believe that failing to record a transaction that creates such powerful effects is economically indefensible and encourages companies to favor options over alternative compensation methods. It is not the proper role of accounting standards to distort executive and employee compensation by subsidizing one form of compensation relative to all others. Companies should choose compensation methods according to their economic benefitsnot the way they are reported. It is not the proper role of accounting standards to distort executive and employee compensation by subsidizing one form of compensation relative to all others. A version of this article appeared in the March 2003 issue of Harvard Business Review .

No comments:

Post a Comment